Wstałem rano i jak zwykle złapałem za zeszyt, który dumnie lubię nazywać DZIENNIKIEM.
Otworzyłem go i zapisałem dużą cyfrę 1. To mój pierwszy cel na 2020r. I mogłoby się wydawać, że właśnie zasiadłem do wyznaczenia i zapisania swoich celów na najbliższy rok, ale nie.
Każdego ranka zapisuję swoje postanowienia oraz ważne myśli. To część porannego rytuału, który sprawia, że lepiej zaczynam dzień, a w jego trakcie jestem bardziej skupiony na tym, co istotne.
Poza tym uważam, że dobrze jest zacząć dzień od zrobienia czegoś dla siebie.
Odkrycie.
Jednak tego dnia uświadomiłem sobie, że jeszcze kilka lat temu nie realizowałem 90% tego, co postanawiałem. 90 PROCENT !!!
Możesz sobie wyobrazić, że moje życie wówczas nie wyglądało za dobrze…
Nie jestem teraz superbohaterem skuteczności i tytanem samodyscypliny, który stał się maszyną do osiągania celów. Ale zmiana, która wypracowałem jest bardzo duża.
I już nawet nie chodzi tylko o zrzucenie 34 kg nadwagi, czy wyrobienie nawyku regularnych treningów.
To zrozumienie jak działa mózg i nauczenie się obsługiwania go tak, by być bardziej zdeterminowanym i wytrwałym, niż kiedykolwiek bym się po sobie spodziewał.
To ważne, bo ta sama determinacja, którą zbudowałem do regularnych ćwiczeń jest tą samą determinacją, którą można wykorzystać do tego, żeby było lepiej w pracy, w małżeństwie, w kontekście dbania o zdrowie i wszędzie, gdzie chcesz.
Co się zmieniło?
Wyznaczałem cele, robiłem postanowienia, polegałem na swojej decyzji, silnej woli. Próbowałem stosować różne rzeczy, które wyczytałem w książkach o rozwoju osobistym, ale to nie działało.
W kółko popełniałem kilka beznadziejnych błędów.
Dziś działam inaczej. Mam swój system, Framework do pracy z postanowieniami.
(Według badania amerykańskiego uniwersytetu w Scranton w Pensylwanii*).
Powyższe oznacza też, że 92% ludzi nie osiąga swoich celów! Powiem Ci jak przenieść się do tych 8% (a przynajmniej dramatycznie zwiększyć szanse).
W której grupie wolisz być Ty?
Jeśli spojrzę na swoje życie i te obszary, w których dokonałem największego progresu, to sądzę, że największe postępy osiągnąłem dzięki procedurze pracy z postanowieniami/celami, którą stosuję.
Jednocześnie, jeśli skupię się na tym, co nie wychodziło, analogicznie – brak uporządkowanego podejścia i określonych procedur działania sprawił, że nie było postępu.
Chciałbym pomóc Ci z wszelkimi (nie tylko noworocznymi) postanowieniami i celami.
Dalej dowiesz się:
– Jakie błędy popełniłem przy wyznaczaniu postanowień / celów ?
– Jak możesz zwiększyć swoje szanse nawet o 63% (!) ?
– Jaki jest mój roczny eksperyment (do którego Cię zachęcam) ?
– Jakie są popularne kryteria wyznaczania celów i dlaczego tak naprawdę sabotują twoje wysiłki ?
– Jak robiąc mniej osiągać więcej ?
Jeśli też nie znosisz sytuacji, gdy coś postanawiasz, obiecujesz sobie, a potem nic z tego nie wychodzi, to zapraszam do lektury – nie popełnij moich błędów!
Błąd 1.
Słabe Konkrety
Postanowienia typu: chcę się wziąć za siebie, zacząć ćwiczyć, lepiej się odżywiać, więcej czytać, zarabiać więcej pieniędzy, zrzuć trochę nadwagi etc.
Znów wracamy do podstawowego stwierdzenia: prawie nikt nie zna procedur obsługi własnego mózgu.
Takie postanowienia nic nie znaczą dla Twojego mózgu. To nie jest konkretny przekaz.
Będę robił trening kardio, przez 30 min, 2-3 razy w tygodniu. To jest konkret. Tworzy określony obraz w twojej głowie.
Przez pierwszą godzinę w pracy skupię się na najważniejszym zadaniu. Wyeliminuję wszystko, co mnie rozprasza. Konkret. Tworzy obraz w twojej głowie.
Podwyższę swoje zarobki o 20%. Konkretna, cyfra. Pięknie. Wiesz do czego dążysz.
Zdobędę kompetencję x i dzięki temu zacznę pracować na stanowisku. Tak.
Chcę zacząć ćwiczyć. To jest ogół. Nie tworzy żadnych wyraźnych obrazów w twojej głowie. Co to w ogóle znaczy?
Chcę zrzuć wagę. To też ogół. Jeśli zrzucisz 1kg, to wystarczy?
Musisz mieć klarowność, tego czego chcesz.
Jeśli chcesz schudnąć, to ile to ma być? 10 kg? 10kg tłuszczu? 10kg mięśni? Chcesz zrzucić 10kg wody? Czy może 10 kg i masz gdzieś jakie będą proporcje utraty mięśni / tłuszczu / wody, po prostu waga ma wskazywać określoną wartość???
A może tak naprawdę chcesz wyglądać inaczej? Wówczas waga może się nawet nie zmienić! Zmienią się proporcje twojego ciała.
Błąd 2.
Pewnie Nikt Ci o Tym Nie Powie…ale
Naczytałem się, że cele muszą być ambitne i takie zacząłem wyznaczać. Usiadłem, zapisałem wszystkie, a było ich z 15, i za rok moje życie miało się totalnie zmienić.
Zdradzę Ci, że w ciągu tego roku… straciłem rok. Przytoczył mnie ogrom pracy i niepewności.
Im większe cele, tym więcej czynników poza kontrolą. Im więcej poza kontrolą, tym więcej stresu. Im więcej stresu, tym więcej sabotowania samego siebie. Im więcej sabotowania samego siebie, tym bardziej do d…py są efekty.
Wyznaczałem ambitne cele jeszcze wiele razy i ponosiłem porażkę. To zaczęło budować we mnie przeświadczenie, że wyznaczanie celów nie działa, a ja nie potrafię robić tego, co postanawiam.
Źle podchodziłem do tematu.
Czy cierpisz na „złudzenie planowania” ?!
Badania pokazują, że ludzie mają tendencję do przeszacowywania swoich możliwości.
Np. badania na studentach pokazały, że średni zakładany (pesymistyczny) wariant czasu potrzebnego na napisanie pracy dyplomowej szacowali na 34 dni, podczas gdy realny czas wyniósł ok 60 dni (niemalże 2 x dłużej!!!)*.
W książce „Pułapki Myślenia. O myśleniu szybkim i wolnym.” Daniel Kahnemn nazywa to „złudzeniem planowania”.
Zakładamy, że jesteśmy w stanie zrobić (1) WIĘCEJ oraz (2) w krótszym czasie. A zazwyczaj możemy robić (1) MNIEJ, (2) w dłuższym czasie.
*Badanie LINK
Ej, a chcesz 63% większej skuteczności w realizacji postanowień?
Badacz John Acuff, pisze w swojej książce „Zrobione. Naucz się kończyć to, co zacząłeś”, że osoby, które (wiem jak okropnie to zabrzmi – przygotuj się) zmniejszyły swój cel o połowę osiągnęły wyniki o ponad 63% lepsze, niż wyniki podobnych postanowień w przeszłości.
Mało tego, 90% deklarowało większą chęć realizowania celu!
Spora część grupy, po obcięciu celu o połowę, zrealizowała więcej niż zamierzała!
Ktoś np. zakładał, że schudnie 5 kg w ciągu miesiąca. Zmieniał to na 2,5kg. Zrzucał 3. 3 to nie 5 powiesz… pełna zgoda, tyle, że w przypadku 5 (bardziej ambitny cel) więcej osób odpadało i nie osiągało niczego. Słabo, co?
Jak stosuję tę metodę?
Tę metodę zastosowałem zupełnie nieświadomie przy uczeniu się biegania. Miałem tak dużą nadwagę, że najpierw musiałem zrzucić 20 kg żeby w ogóle zacząć myśleć o marszobiegach. Po zrzuceniu 20kg, ważyłem i tak około setki!
Wówczas zacząłem marszo-biegi. Zamiast iść zgodnie z programem, który znalazłem w internecie: 40 min biegania w 12 tygodni, rozciągnąłem ten plan w czasie i zmniejszałem czas wysiłku.
Dojście do 30 min regularnego biegu zajęło mi dobre pół roku. I były to małe kroki. Ale zrobiłem to. Czyli odwrotnie niż podczas poprzednich (kilkunastu!) prób.
Obecnie cele zaczynam od NAWYKU. Powtarzam sobie ustawicznie – najpierw nawyk, potem efekty.
Jeśli chcę cokolwiek zrealizować, to najpierw zaczynam pracować nad nawykiem. Regularnością działania. Rezultaty mnie nie interesują.
Wiem, że, gdy już będę miał regularność, to ta regularność wygeneruje efekty.
Ale jeśli postąpię na odwrót i będę chciał jak najszybciej efekty, to stracę regularność. A jeżeli stracę regularność, nie dowiozę rezultatu.
Nie potrzebujesz wysokiej samooceny, by zrealizować postanowienie.
Potrzebujesz doświadczenia sukcesu w twojej głowie – poczucia sprawczości. Przeświadczenia, że jeśli już się za coś zabierasz to łatwiej/trudniej, szybciej/wolniej zrealizujesz cel lub przynajmniej masz dużą kontrolę nad ostatecznym rezultatem.
To mega ważny czynnik. Ważniejszy niż pewność siebie, samoocena czy ekstatyczna motywacja. Jest mało atrakcyjny emocjonalnie, ale decyduje o skuteczności.
Jeśli nigdy nie schudłeś nawet 1kg, a w tym roku wyznaczyłeś sobie cel zrzucić 30… będzie Ci trudno.
Jeśli nie masz doświadczenia w prowadzeniu biznesu i brak Ci wiedzy, a właśnie postanawiasz, że rzucasz etat, na którym zarabiasz 6k i zakładasz biznes, w którym zarobisz 40k, to oczywiście życzę Ci z całego serca wszystkiego, co najlepsze, jednak moja osobista opinia jest taka, że są na to małe szanse.
Trudno jest odnieść większy sukces, jeśli wcześniej nie odniosło się mniejszego.
Dlatego tworzę postanowienia, co do których mam pewność, że je zrealizuję!
To nawet nie są już cele! To postanowienia dotyczące jakiegoś określonego procesu. (W następnym punkcie rozwinę ten temat.)
Jeśli już chcesz i musisz wyznaczać sobie nierealistyczne cele, to umieść je w 10-20 letniej wizji*. Niech to będzie ogólny kierunek dążeń w twoim życiu. Ale dziś, za tydzień, miesiąc i w ciągu najbliższego kwartału (oraz roku) skup się na małych rzeczach.
*Polecam książkę Stephena Coveya, 7 Nawyków Skutecznego Działania, tak w nawyku 2 znajdziesz mnóstwo wartościowych sugestii, dotyczących zbudowania wizji końca. Bez hura optymistycznych amerykańskich, „kołczingowych” okrzyków motywacyjnych. Bardzo rzetelny tekst.
Zastosuj też Zasadę 77 – pisałem o niej w tym tekście.
Zbyt wiele celów, także należy do kategorii zbytniej ambicji. Jeżeli nigdy nie zrealizowałeś 15-20 celów w ciągu roku, to może zacznij od 2-3 maks!
Może nawet jednego. Postanowienie ma podwyższać poprzeczkę, trochę nas rozciągać, jednak nie za bardzo, bo odpuścimy.
Błąd 3
Unikałem Tego Bardzo Długo
Ok, więc masz postanowienie. Jest konkretne, jasne, klarowne. Nie przesadziłeś z ambicją, ale wymagasz od siebie. To Rezultat.
Może to być awans, zarobienie określonej ilości pieniędzy, poznanie potencjalnego partnera, zrzucenie wagi, cokolwiek.
Jednak rezultaty nie zawsze są zależne od Ciebie. Im bardziej niezależny rezultat, tym więcej stresu i presji, aż do całkowitego wypalenia i utraty motywacji.
Musisz zmienić cel w postaci rezultatu, na cel procesowy. Proces jest zależny od Ciebie i wspiera osiągnięcie rezultatu.
Załóżmy, że chcesz schudnąć 15 kg w tym roku. Twoim celem procesowym mogą być ćwiczenia 3 razy w tygodniu, odpowiednie zakupy i gotowanie posiłków.
Czynności powtarzają się regularnie, w określonych odstępach czasu.
Twoje skupienie ogranicza się do tego żeby dziś/jutro wykonać określony trening. To właśnie jest proces.
Jeżeli chcesz pod koniec roku mieć więcej oszczędności na koncie, to dobrze jest ustalić określone cele procesowe.
Np:
– 1 x mies. robisz swój budżet i odkładasz określoną kwotę
– 1 x tydz. robisz budżet na dany tydzień
– 1 x tydz. robisz podsumowanie swojego budżetu
Obecnie pracując nad jakimkolwiek postanowieniem myślę niekoniecznie w kategoriach rezultatu, ale procesu i nawyków, które go zrealizują.
Jak tworzę procesy osiągania postanowień?
a) Tworzę sekwencje powtarzalnych czynności.
b) Przenoszę czynności do systemu organizacji zajęć (np.: kalendarza na iphone, apki nozbee)
c) Ustawiam powtarzanie danych elementów, co określony czas.
d) Optymalizuję proces.
Weźmy za przykład tego bloga. To dopiero początki, więc cały czas pracuje nad procesem (i resztą wymienionych w artykule czynników).
Sekwencja czynności wygląda mniej więcej tak:
10 pomysłów na temat/tytuł tekstu
Napisanie tekstu na brudno.
Poprawienie tekstu.
Umieszczenie na blogu.
Dodanie grafiki.
Podzielenie się artykułem.
Tak wygląda (bardzo uproszczony) proces działania. Te wszystkie czynności mogę spokojnie wrzucić w kalendarz / nozbee.
Mogę ustawić przypomnienie. Np.: co tydzień w poniedziałek przypomina mi się żebym wymyślił 10 pomysłów na tytuł/temat tekstu. I tak dalej. Co wtorek wyskoczy mi powiadomienie, że mam napisać tekst na brudno.
Dzięki temu, nie muszę się zastanawiać, co teraz, jaki jest mój kolejny krok, co mam robić itp.
Wszystko jest w kalendarzu/aplikacji. Spoglądam, wiem, co dziś jest do zrobienia. Robię. Wypracowuję nawyk.
Po 2-3 artykułach prawdopodobnie zmodyfikuję ten proces, bo będę wiedział, co działa, a co nie.
Skomplikowane cele – skomplikowane procesy.
Jeżeli cel jest złożony, wymaga bardziej elastycznego podejścia, planowania z wyprzedzeniem i ustalania procesów właściwych danemu miesiącowi/kwartałowi, regularnych przeglądów miesięcznych, czy tygodniowych.
To nieco bardziej złożony temat, który wymagałby osobnego tekstu, bądź kilku. Dlatego tylko zaznaczam, że coś takiego istnieje. I wówczas jak najbardziej warto wdrażać procesy.
Do tego dobrze mieć system podtrzymywania życia. Zapraszam do kolejnego błędu.
Błąd 5
System Podtrzymywania Życia.
Zawsze dużo się dzieje. Jest praca, dom, rodzina, stresy, nagłe sprawy do załatwienia. A działanie po najmniejszej linii oporu to cel twojego mózgu.
Dlatego choć miałem postanowienia i wyznaczałem cele, to bardzo szybko o nich zapominałem.
Przypominało mi się po dwóch tygodniach, że przecież miałem coś robić. Ale potem znowu zapominałem.
Trzeba regularnie warunkować swoje myślenie i skupienie.
Jak to zrobić ?
Jak zwykle – potrzebny jest system. Taki, który sprawi, że codziennie (1-3 razy) będziesz przypominał sobie o swoim celu i (najlepiej) powodach, dla których to robisz.
Jeśli nie będziesz nieustannie pamiętał CO oraz PO CO robisz, to bardzo szybko przestaniesz to robić.
Jak to robię?
Od jakiegoś czasu zapisuję swoje cele rano i wieczorem. Mam je także jako jako tapetę w ekranie początkowym iphona.
Nie twierdzę, że to najlepsza metoda na świecie, ale dla mnie działa. Pozwala mi w pędzie rzeczywistości, obowiązków, planów, nagłych zdarzeń utrzymywać właściwy kurs.
Zapisywanie sprawia, że przez moment angażuję się w myślenie o tym, co jest moim postanowieniem. Pamiętam o głównym rezultacie, wiem do czego dążę. Dlatego łatwiej mi realizować wcześniej ustalony proces.
Często także zastanawiam się PO CO to robię.
Powody są bardzo ważne, bo one nas napędzają. Więcej o tym znajdziesz w tym artykule, oraz dokumencie 12 Metod na Pokonanie Lenistwa Teraz (Metoda nr 7). (KLIKNIJ).
*Uwaga: Badania pokazują, że jeśli myślisz o swoim celu w taki sposób jakby został już zrealizowany, to zmniejszasz swoje szanse. Tego typu wizualizacja dosłownie zmniejsza poziom motywacji i witalności.
Jak to zrobił Karol Bielecki, medalista olimpijski ?
Na pewnym wczesnym etapie kariery napisał na swojej ścianie: CZEGO TY CHCESZ? Każdego dnia, po przebudzeniu odpowiadał sobie na to pytanie. Czy chcesz … ?
Świetna metoda, która utrzymywała jego skupienie i determinację we właściwym miejscu.
Błąd 6
Jaki Ja Mam Deadline?
Oczywiście wszystkie podręczniki rozwoju osobistego i psychologii osiągnięć powiedzą Ci – tak, tak, tak musisz mieć deadline, bo bez tego nic nigdy nie osiągniesz i w ogóle świat się zawali.
Posiadanie terminu rzeczywiście dobrze wpływa na realizację celu.
Jak nie wyznaczałem sobie terminu, to zazwyczaj odwlekałem. Gdy miałem zbyt ambitny termin, też odwlekałem.
Gdy termin był zbyt odległy zazwyczaj zostawiałem działania na koniec, albo pod koniec i tak z nich rezygnowałem.
Dlatego PROCES jest tak ważny.
Jeśli masz cel procesowy, to twoim terminem nie jest czas za rok lub pod koniec kwartału. A np.: jutro, bo według procesu jutro masz poćwiczyć. I kalendarz / telefon / aplikacja ci o tym przypomina.
Świetnie koresponduje to z techniką używaną przez jednostki specjalne Navy Seals. Znajdziesz ją opisaną w 12 Metodach na Pokonanie Lenistwa Teraz ( Metoda nr 9) . (KLIKNIJ)
Błąd 7
Brak Wsparcia / Brak Konsekwencji (+ Ważny Kruczek !).
Parę lat temu truchtałem po stałej trasie i zastanawiając się, co by tu zrobić, żeby więcej robić wpadłem na pomysł…
Być może słyszałeś, że gdy już masz cel, to powinieneś podzielić się nim publicznie. Ja tak zrobiłem. Powiedziałem kiedyś grupie, którą szkoliłem, jakie są moje cele. Grupa wyszła. Zapomniała o mnie. Ja o zapomniałem o nich i moich postanowieniach.
Kruczek jest taki, że to zadziała tylko wówczas, gdy osoby, z którymi się dzielisz, są ludźmi, na których zdaniu Ci zależy. Dobrze, jeśli będą Cię wspierały.
Wielokrotnie postanawiałem. Nikt o tym nie wiedział. Nie realizowałem i dobra. Żadnych konsekwencji.
Dziś mam w swoim otoczeniu osoby, które znają moje postanowienia, wspierają mnie i wierzą w to, co robię. Są to ludzie, których zdanie sobie cenię.
Nie chcę im powiedzieć, że czegoś nie zrealizowałem, bo olałem temat.
Najważniejsza jest moja żona. To ona mówi, że dam radę, jak już myślę, że nie dam. To ona wierzy we mnie czasem bardziej, niż ja sam. To ona, gdy mi się nie uda, wspiera mnie bym zaczął od nowa, ale tym razem mądrzej.
Tę rolę spełnia także 2-3 bliskie mi osoby. Nie chce im powiedzieć, że dałem ciała, bo mi się nie chciało.
Myślę, że każdy potrzebuje takiej grupy wsparcia. To może być współmałżonek, przyjaciel, sprawdza się także coach*, który wspiera nas w realizacji celów. Taką rolę może też pełnić grupa mastermindowa, czy grupa osób z kościoła lub organizacji do której należysz.
* mam na myśli klasyczny coaching niedyrektywny, nie przemówienia typu: jesteś zwycięzcą
To muszą być osoby, przed którymi nie chcesz stanąć, spojrzeć im w oczy i powiedzieć, że spitoliłeś temat.
Swoją drogą, to bardzo trudne, także pod względem wzięcia odpowiedzialności i uznania swoich wymówek za kłamstwa (znów odsyłam do 12 Metod, tam w Metodzie nr 9 znajdziesz więcej na ten temat). (KLIKNIJ)
Na koniec – Mój Roczny Eksperyment.
W tym roku postanowiłem, że ten rok będzie najlepszym rokiem w moim życiu. To nie oznacza, że będzie idealny, doskonały i w ogóle na każdym kroku ma być wow, wow, wow. NIE!
Ale moje dążenie jest takie, że ten rok, w wybranych obszarach (relacja z Bogiem, rodzina, finanse, emocje, rozwój osobisty, sport) ma być lepszy, niż pozostałe lata.
Nawet, jeśli będzie lepszy o 1%, to uznam to za sukces. I nawet, jeżeli będzie lepszy „tylko” o 1%, to będzie najlepszy rok do tej pory. Choć prawdę mówiąc, liczę na większy progres 😉 Przekonamy się pod koniec roku.
Takie postanowienia mogą być ekscytujące, bo każdy nowy rok, a nawet nowy dzień może być zupełnie świeżą możliwością do tego, żeby coś poprawić, żeby było lepiej, fajniej, mocniej, bardziej.
A początek roku jest takim momentem, w którym łatwo oddzielić przeszłość, która się skończyła, od teraźniejszości i zacząć od nowa z przekonaniem, że przeszłość nie musi być równa przyszłości.
Życzę Ci powodzenia!
Gdybym mógł w czymś pomóc – pisz śmiało! Odpowiadam na każdą wiadomość.
-Norbert Paradowski